Trochę nie po kolei będzie ale najlepiej coś takiego wrzucić na świeżo.
Przedstawiam Wam mój drugi już, osobisty, przez co subiektywny, test auta które dostałem prawie na 3 tygodnie w użytkowanie. Mowa tu o praktycznie nowym aucie marki SCANIA R450 4x2 Streamline, Topline.
Oto moje wrażenia z trasy tym autem. W dniu odbioru auto miało na liczniku dokładnie 52758 kilometrów.
Oto bohater(ka) testu:
Skrzynia biegów: Automatyczna (Opticruise) z dwoma trybami (Standardowy i Eco-nomiczny)
Opony: Good Year Fuelmax S 315/70R 22,5
OPIS:
W poniedziałkowe przedpołudnie zajechaliśmy z szefem do ASO Scania w Gdańsku Szadółkach i od razu na wjeździe zwróciliśmy uwagę na dwa ciągniki stojące z brzegu - pierwszy cały czarny a drugi cały biały.
Po zaparkowaniu i odczepieniu Dafa od naczepy udaliśmy się do biura gdzie okazało się, że dla nas przeznaczony jest właśnie ten pierwszy. Szef błyskawicznie załatwił wszystkie formalności i już mogłem się przepakowywać i podczepiać.
Po wejściu do auta od razu uderza "świeżość" i czystość. Zwracają uwagę również dwukolorowa welurowa tapicerka siedzeń oraz dość jasne dywaniki. Szybka instrukcja od przedstawiciela Scanii Pana Janusza i ruszam do pracy. Pech chciał, że właśnie zaczął padać deszcz choć po wcześniejszych upałach każdy czekał nań jak na zbawienie, więc przepakowanie kończę kompletnie przemoczony. Po podczepieniu się pod chłodnię szybko przebieram przemoczone ubranie i ruszam na załadunek do Grodziczna.
Na początku jazdy uwagę zwraca przede wszystkim "sztywne" zawieszenie auta. Jeździłem już Scaniami ale jakoś odwykłem od tego więc wydaje mi się ona naprawdę sztywna jak wóz drabiniasty. Dopiero po kilku chwilach i odpowiednim ustawieniu fotela i kierownicy jadę już w miarę normalnie choć na pewno nie tak miękko jak w innych autach. Przy fotelu warto zatrzymać się na chwilę - muszę go uznać za rewelacyjny bo przez wielość opcji regulacji jest po prostu bardzo wygodny.
Auto jest jakieś takie inne w prowadzeniu ale to tylko wrażenia którym się ciężko dziwić po przesiadce z auta innego producenta w dodatku mającego na liczniku prawie milion kilometrów.
Na załadunku mam chwilę by się rozpakować i udaje mi się to bez najmniejszego problemu aż do tego stopnia, że zostaje mi jeszcze sporo wolnego miejsca (wydawało się, że DAF jest taki pojemny). Ilość schowków i ich rozmiary więc na plus. Minus jednak jeśli chodzi o dostęp do schowków pod łóżkiem bo łóżko unosi się dość nisko więc jest ciasno. Lodówka niestety na minus bo niby szeroka i z dobrym dostępem i wysuwaną szufladą ale inaczej być nie może jeśli nie mieszczą się w niej słoiki na stojąco. Jeździmy daleko i długo a że dodatkowo nie jem mięsa więc muszę przygotowywać sporą liczbę "wecków" które muszą stać a w tej lodówce nie mogą. MAN i DAF biją tę lodówkę na głowę.
W całym tym naszym "teście" chodzi tak naprawdę tylko o spalanie bo leasingi, straty po odsprzedaży, serwisy itp itd to Piotr (mój szef) już dawno policzył a każdy z nas kierowców wie czego się po wszystkich autach w kabinach spodziewać bo różnice są co raz mniejsze.
Dlatego przechodzę do rzeczy.
Jestem stosunkowo młodym kierowcą (5lat z kat CE), ideałem nie jestem bo przygód mam na koncie całkiem sporo, na wschodzie (bliskim czy dalekim) byłem najdalej w Białymstoku;) ale za to północy kontynentu już trochę zwiedziłem choć fiordy z ręki mi nie jadły. W ciemię bity też nie jestem i potrafię chyba już jeździć dość dobrze. Auta nie traktowałem absolutnie jak narzędzie do wykręcenie najniższej normy tylko pojechałem nim tak jak zwykle. Oto co z tego wyszło.
Pierwszy załadunek to meble ale ilość ich niewielka więc auto nie ma okazji się specjalnie wykazać.
Rozładunek mebli w Halmstad (Szwecja)
Pierwszy taki test przechodzi pod koniec tygodnia gdy dostaję do wykonania dość nietypową jak na naszą spedycję misję. Podczepiam w Danii dość starawą naczepę chłodnię - ważącą ponad 10 ton hakówkę - na którą ładuję w Hamburgu 21750kg bananów z którymi jadę do miejscowości Topen położonej w południowych Niemczech.
Już z bananami obok holenderskiego podrasowanego kolegi ;)
Po autostradach poszło całkiem sprawnie ale ostatnie 30km to wioski, rondka, górki, pagórki, zakręty gdzie było co robić. Do Hamburga dotarłem z normą 24,26l a w Topen czyli po przejechaniu 531km z maksymalnym obciążeniem wynosiła ona 26,24l/100km czyli wzrosła prawie równo o dwa litry.
Rozładunek bananów.
Kolejny załadunek to Erfurt i 14,5tony soków z przeznaczeniem do Biandrate we Włoszech. Po drodze nastąpiło tankowanie w Austrii i norma jaka wyszła z niego na tamtą chwilę wyniosła 27, 31l z zaznaczeniem, że komputer wskazywał prawie idealnie litr mniej.
Na Inntalu po pobraniu Goboxa.
Spalanie na miejscu rozładunku czyli po 1061km i przejechaniu słynnego Brennero to 26,67l/100km.
Kolejny załadunek to już naczepa plandekowa i 21 ton papieru z przeznaczeniem do miejscowości Ernstroda w Niemczech czyli wracamy przez Alpy.
Waga po załadunku.
Spalanie na rozładunku czyli po 1020km to 26,14l.
Waga na załadunku.
Na miejscu załadunku norma to 25,66l po przejechaniu równiutko 600km (prom Rostock-Trelleborg) do rozładunku w Lysekil 26,06l.
Po drodze na rozładunek.
Dalsza trasa to pusty przelot z naczepą z Lysekil do Malmo i dalej samym już ciągnikiem z Malmo do Holsterbro w Danii po odbiór mojej naczepy. Spalanie w Holsterbro to 25,20l.
Z Holsterbro 17 ton do miejscowości Rheda w Niemczech a tam norma to 25,50l.
Dojazd na ostatni załadunek do Soltau po zaledwie 15 palet o wadze około 6t z przeznaczeniem do Szwecji ale jako, że auto trzeba było już oddać to zjechałem nim do Lęborka a stamtąd do Gdańska odprowadził je już mój Szef.
Spalanie końcowe całego testu liczącego ponad dokładnie 8513km to 25,13l/100km.
Wyników tych nie należy absolutnie traktować jako oficjalne i porównywalne z tymi Dekry czy TUV ale również nie są na pewno jakoś przesadnie przekłamane więc uznać należy je za naprawdę przyzwoite. Jak na początku zaznaczyłem nie jeździłem tym autem jakoś specjalnie oszczędnie a trasy były dość urozmaicone. Miałem także stosunkowo sporo pustych przelotów jak na taki okres. Wiadomo, że z pełnym obciążeniem i w Norwegii wyszłoby więcej ale i lżej po płaskim sprawi że byłoby mniej.
W chwili obecnej kolega z firmy testuje Mercedesa Actrosa - zwycięzca porównania najprawdopodobniej zasili naszą flotę ;)
Moje wrażenia jak najbardziej pozytywne bo Scania to klasa sama w sobie jeśli chodzi o wiele elementów choć wciąż znalazłoby się kilka wartych poprawienia jak choćby lodówka. Zwycięzcę porównania przyjmę tak samo chętnie ;)